Rozważania

Dom Ojca – miejsce dla wszystkich, część III

POSŁUGA PRZEWODZENIA

Ostatni tydzień rozważań o Domu Ojca jest poświęcony posłudze przewodzenia. Ojciec to ten, który stoi na czele swojego domu, wychowuje synów i rozwiązuje konflikty między nimi. Każdy z nas pełni jakieś odpowiedzialności, zarówno w swoim domu, w pracy, a być może też i we wspólnocie. Rozważania tego tygodnia są zatem również dla ciebie, nawet jeśli nie pełnisz żadnych funkcji we wspólnocie. Być może od tego tygodnia to się zmieni.

DZIEŃ 5

PRZEŁOŻONY JEST DAREM

Bądźcie poddani każdej ludzkiej zwierzchności ze względu na Pana: czy to królowi jako mającemu władzę, czy to namiestnikom jako przez niego posłanym celem karania złoczyńców, udzielania zaś pochwały tym, którzy dobrze czynią. Taka bowiem jest wola Boża, abyście przez dobre uczynki zmusili do milczenia niewiedzę ludzi głupich. Jak ludzie wolni [postępujcie], nie jak ci, dla których wolność jest usprawiedliwieniem zła, ale jak niewolnicy Boga. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, czcijcie króla!


Niewolnicy! Z całą bojaźnią bądźcie poddani panom nie tylko dobrym i łagodnym, ale również surowym. To się bowiem podoba [Bogu], jeżeli ktoś ze względu na sumienie [uległe] Bogu znosi smutki i cierpi niesprawiedliwie. Co bowiem za chwała, jeżeli przetrzymacie chłostę jako grzesznicy? – Ale to się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.  On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni. Błądziliście bowiem jak owce, ale teraz nawróciliście się do Pasterza i Stróża dusz waszych. (1 P2 11-25)

– Przełożony jest darem dla wspólnoty, zarówno w tym, co jest w nim pozytywne i dobre, jak również i w jego wadach i słabościach. Nie ma doskonałej wspólnoty i musimy się z tym pogodzić, że wspólnota w której jesteś nie będzie nigdy taka, jak byś chciał, obojętnie czy mówisz to z perspektywy przełożonego o wspólnocie („Moja wspólnota jest beznadziejna”), czy z perspektywy członka wspólnoty o swoim przełożonym („Mój przełożony jest beznadziejny”). Kiedy widzisz więcej zła niż dobra w innych ludziach, nie załamuj się, ale potraktuj to jak wyzwanie. Pomyśl, że ten trudny brat/przełożony jest darem od samego Boga, aby ciebie rozwijać. Jego słabość to dla ciebie okazja do uświęcenia i duchowego rozwoju. Pan Bóg we wszystkim współdziała z tymi, którzy go miłują, a więc może posłużyć się nawet grzechami i słabościami brata, aby przez to nauczyć czegoś ciebie.

Czy umiesz w taki sposób przyjąć i zaakceptować twojego brata/przełożonego/wspólnotę? 

– Przełożony jest darem dla wspólnoty zwłaszcza, kiedy daje się Bogu prowadzić w wierze. Bardzo często zdarza się, że lider przeżywa jakieś trudne sytuacje, których nie rozumie, spadają na niego niespodziewane krzyże i duchowe ciemności. Po każdej ciemności przychodzi jednak światło i z perspektywy czasu widać, że były to dopuszczone przez Boga sytuacje, które wniosły kogoś na wyższy poziom zaufania Bogu i tak naprawdę umocniły relację z Bogiem. Doświadczenie pokazuje również, że to co przeżywał przełożony służy nie tylko jemu, ale staje się potem darem dla innych. Może potem służyć radą, świadectwem i umocnić kogoś, kto przeżywa podobną sytuację.

Czy umiesz dostrzec takie działanie Boga w twoim życiu, kiedy to, jak Bóg cię prowadził przez trudne sytuacje, posłużyło kiedyś innym? Czy potrafisz przyjąć trudne sytuacje jako dar, przez który Bóg rozwija ciebie i innych w świętości?

– Przełożony to także ten, który potrafi wydobywać Boże dary z innych. Bóg daje Kościołowi i każdej lokalnej wspólnocie „pełen pakiet” darów i charyzmatów, przez które chce umacniać wspólnotę. Nie daje go jednak jednej osobie (np. przełożonemu), lecz rozdziela w sobie tylko wiadomy sposób temu, komu zechce. Zadaniem przełożonego jest wydobywać te dary z poszczególnych członków wspólnoty. Jeśli tego zabraknie i przełożony wszystko będzie robił sam (od ustawiania krzeseł, przez modlitwę, po głoszenie konferencji), będziemy mieli: przemęczonych przełożonych i niewykorzystany potencjał innych. Za każdym razem, gdy robię coś, co nie jest moim obdarowaniem, okradam kogoś z możliwości wzrastania w jego darach.

Czy jako przełożony umiesz podzielić się odpowiedzialnościami z innymi, stosownie do ich obdarowania? Czy jako członek wspólnoty ufasz swoim przełożonym i chętnie przyjmujesz to, co ci zlecają, nawet jeśli czujesz, że się do tego nie nadajesz? Być może ktoś zobaczył w tobie dary, których sam nie widzisz i chce je rozwinąć!